Dziś mija dokładnie 420 lat od momentu kiedy
król Zygmunt III Waza przeniósł stolicę Polski
z Krakowa do Warszawy. Nie była to zbyt mądra
moim zdaniem decyzja, no ale cóż stało się i trwa.
Złosliwcy od których roi się w Krakowie powtarzają,
że powodem przenosin i przeprowadzki króla było
zalecenie lekarzy polecające wyjazd na wieś....
Jeśli to prawda to od ręki przestaję lubić lekarzy,
bo choć nie mieszkam aktualnie w samej Warszawie,
to od PeKiNu dzieli mnie tylko 25 km w linii prostej
i chcąc nie chcąc ta bliskość wywiera wpływ, zbyt
duży wpływ moim zdaniem, na życie na przedmieściach.
Nie wiem czemu, ale nie przepadam za Warszawą,
choć tam pracuję, bywam i spędzam blisko połowę
swego życia. Jest kilka miejsc w aktualnej stolicy,
które nawet lubię ale ogólnie Warszawa raczej mnie
drażni i denerwuje niż wzbudza zachwyty.
Zupełnie inaczej wyglądają moje relacje
z dawną stolicą Krakowem. Dla mnie Kraków
to najpiekniejsze miejsce na świecie,
a sam pobyt w Krakowie, bo akurat bywam tam
dość często, to sama rozkosz mimo smogu
ostatnimi czasy, czy hałasliwych turystów
którzy jesli śpię nieopodal Rynku, to w środku nocy
potrafią nieźle dać się we znaki.
Z pewnością życie w Krakowie ma swoje minusy
ale potrafię to dawnej stolicy wybaczyć, i sam nie wiem
czemu, ale aktualnej stolicy wybaczyć tego nie potrafię.
Być może w poprzednim wcieleniu byłem Krakusem.
I dlatego zakończę najsłynniejszą chyba fraszką
na temat Zygmunta III Wazy i tych całych przenosin
Za to żeś Kraków miał w dupie,
za karę stoisz na słupie